Po śmierci moich dziadków poznałem tragiczny rodzinny sekret

  • Feb 02, 2020
click fraud protection

Redaktorzy Country Living wybierają każdy opisywany produkt. Jeśli kupisz za pomocą linku, możemy otrzymać prowizję. Więcej o nas

Nazywam się Sara Kathryn, ale dla mnie to nigdy wiele nie znaczyło. Nazwa pochodzi od prababek, czarno-białych twarzy, które widziałem na zdjęciach, ale których historii nigdy nie słyszałem. Poza ich imionami nie wiedziałem prawie nic o prababce Sarah i prababce Katie, nawet skąd pochodzą.

Kiedy jako dziecko przydzielono mi projekty klasowe, które wymagały ode mnie prześledzenia mojego drzewa genealogicznego, zawsze uderzałam w przeszkody. "Skąd jesteśmy?" Zapytałem moich dziadków ze strony matki.

Mój dziadek, wesoły dentysta z zamiłowaniem do banalnych żartów i bolusów, był wyjątkowo optymistyczny. Na to pytanie jednak zahartował: „Jesteśmy Żydami”, odpowiedział. Każdego razu.

„Ale dziadku” - nalegałem - „To nie jest miejsce. Gdzie jesteśmy od?"

Mimo moich protestów, nigdy nie dał mi żadnej odpowiedzi. To wszystko.

Mimo to chciałem dowiedzieć się więcej o historii mojej rodziny i opowieściach naszych korzeni. Nigdy nie miałem pojęcia, że ​​moi dziadkowie trzymają tajemnice; Po prostu pomyślałem, że nie mogą mi opowiedzieć o historii naszej rodziny, ponieważ nie wiedzieli.

instagram viewer

Wraz ze śmiercią moich dziadków obawiałem się, że możliwość poznania naszej historii zostanie na zawsze utracona - ale życie ma zabawny sposób na ujawnianie swoich tajemnic właśnie wtedy, gdy najbardziej ich potrzebujesz.

Przeglądając ich rzeczy po pogrzebie mojej babci, mój wujek dokonał zaskakującego odkrycia: w aktach starych dokumentów znalazł kopie aktów urodzenia moich dziadków, które nosiły pełne imiona i nazwiska ich rodziców - w tym nazwiska mojego dziadka mama.

Wszyscy wiedzieliśmy, że prababcia Katie wyemigrowała z jakiegoś miejsca w byłym Związku Radzieckim, ale tak było wszystko wiedzieliśmy. Mówiła ograniczonym językiem angielskim i nikt, w tym mój dziadek, nie znał nawet jej panieńskiego nazwiska. Ale tam, na żółknącym kawałku papieru, który był schowany w szufladzie przez te wszystkie lata, było jej pełne imię: Katie Roskin.

Zawód: gospodyni domowa

Miejsce urodzenia: Rosja

Moja rodzina siedziała w oszołomionej ciszy. Uczenie się nazwiska prababci Katie wydawało się początkowym elementem układanki, której byliśmy pewni, że nigdy nie rozwiążemy. Zrobiłem zdjęcia aktu urodzenia i wróciłem do domu do Google, szukając odwiecznej imigracji zapisy, które mogą wskazywać, kiedy Katie i jej mąż Joe przybyli do tego kraju - lub, co ważniejsze, gdzie przyszło od.

wizerunek

Moja rodzina, kiedy byłem młodszy.

Niestety nie miałem szczęścia - ale wkrótce, w akcie zbiegów okoliczności lub błogosławieństwa, ujawnił się kolejny sekret. Tydzień po śmierci mojej babci skontaktował się z nami daleki kuzyn, aby powiedzieć, że śledzi genealogię naszej rodziny w ramach pracy magisterskiej.

Ta kuzynka przetłumaczyła list napisany do prababki Katie w 1935 r. Przez jej matkę; od dawna był w posiadaniu krewnego, który nie mógł go przeczytać. Przetłumaczony list ujawnił wiele szczegółów z życia Katie. Mówiło nam, że przed emigracją nazywała się Suraksi, a nie Roskin. Powiedziała nam, że jej matka, Chana, żyła w biedzie w małym polskim miasteczku Knyszyn. Podał nam nazwiska innych krewnych i ujawnił, że przed wojną brat Katie wyemigrował do Argentyny.

I choć tego nie powiedział, w sposób dorozumiany powiedział nam, że także nasza rodzina podzieliła tragiczną historię, z którą tylu Żydów może odnosić się: Chana i jej cała rodzina, oprócz Katie i jej brata, zostali uznani za zamordowanych w Całopalenie.

Późniejszy e-mail od nowo odkrytego kuzyna potwierdził, że niedawno rozmawiał z siostrzeńcem Katie, 82 i mieszkający w Buenos Aires, który potwierdził, że reszta rodziny była wśród 2000 zamordowanych Żydów w Knyszynie.

Jako amerykański Żyd bez znajomości moich przodków, zawsze byłem o krok od Holokaustu. Znałem ból i smutek, że pochodzę od ludzi, którzy kiedyś byli celem ludobójstwo i bez własnej rodziny przeszedłem przez Muzeum Holokaustu ze łzami w oczach moje oczy. Żałowałem tych, którzy nikogo nie zostawili, by ich opłakiwać. Czasami jednak czułam się winna z powodu mojego żalu: kim jestem, aby odczuwać taki smutek, gdy nie mam osobistych powiązań?

Teraz wiem. Moja rodzina również zginęła podczas Holokaustu. Wśród tych bezimiennych twarzy i niezidentyfikowanych liczb byli moi prawdziwi krewni, których krew ponoszę.

To mnie nie zmienia. Pozostaję w kontakcie ze wszystkimi, którzy zostali zamordowani i nadal czuję, że jestem ich rodziną. Posiadanie zindywidualizowanego związku z Holokaustem nie czyni mnie w jakiś sposób Żydem - a jednak czuję się bardziej kompletny, znając szczegóły historii mojej rodziny, choć mogą być okropne. Teraz, kiedy przechodzę przez Muzeum Holokaustu lub oglądam Lista SchindleraWiem jednoznacznie, że tam również umarło moje własne ciało i krew. Ta historia nie jest tylko teoretyczna; to też jest sprawa osobista.

Mój ojciec zmarł, gdy byłem młody, więc nie mam wiedzy o historii jego rodziny; więc poznanie tego wszystkiego o rodzinie mojej mamy było naprawdę jedynym fragmentem historii rodziny, jaki kiedykolwiek odkryłem, co sprawiło, że stało się to dla mnie o wiele ważniejsze.

Prawdopodobnie nigdy więcej nie dowiem się więcej o mojej rodzinie, ale te elementy mi wystarczają. Moje imię nigdy dla mnie niewiele znaczyło - aż do teraz. Mam nadzieję, że będę godny noszenia imion moich prababek i kontynuowania ich rodów.

Powiązane historie:• 50 lat zajęło mojej mamie opowiadanie o jej doświadczeniu z HolokaustuMój dziadek by mnie zastrzelił: poznanie nazistowskiej przeszłości rodzinyJak bilet kolejowy z 1856 roku rozwiązał największą historię mojej rodziny