Kilka lat temu jadąc autobusem z pracy do domu, przeszedłem do domu z dzieciństwa. Nie pamiętam, jaki był miesiąc, w co się ubrałem, a nawet jaka była pogoda tego dnia, ale pamiętam jeden bardzo konkretny szczegół: pierwszy raz widziałem ten budynek mieszkalny od mój ojciec zmarł z powodu samobójstwa w naszej malutkiej łazience w 2003 roku.
Po raz pierwszy tak naprawdę pomyślałem o tym, co dla mnie znaczy „dom”.
Dzięki uprzejmości Melissy Blake
Ostatnim razem, gdy stałem na zewnątrz na schodach, nasze dwupokojowe mieszkanie nie przypominało domu. Nie był to już sanktuarium, ale obcy kraj, którego nie rozpoznałem - był pełen nieznanego terenu. Było zimno i bezlitośnie. Tam, gdzie kiedyś czułem się wolny, ten dom stał się więzieniem i czułem, że ściany powoli się zamykają. Moja mama, siostra i ja właśnie skończyliśmy pakować, pakować naczynia, ubrania i wspomnienia z życia do pudełek. Zamknięcie tych pudeł było tak ostateczne, jakbyśmy żegnali się z przeszłością. Jedno życie minęło, a drugie niechętnie zaczynało się. Po spakowaniu wszystkiego pustka stała się zbyt realna: ściany, kiedyś pokryte rodzinnymi zdjęciami, były teraz puste, rzucając się na siebie jak duchy.
Całe miejsce wydawało się puste i puste, podobnie jak moje rozpaczliwe serce.
Przez sześć miesięcy po marcowym poranku moja mama znalazła ojca w łazience, mieszkaliśmy w domu pełnym wspomnień.
Kiedy rozejrzałem się po raz ostatni, mój umysł odtworzył ostatnie sześć miesięcy i wszystko, co się wydarzyło: jak spędziłem ponury marcowy poranek, trzęsąc się moje łóżko, gdy usłyszałem odgłosy policji dochodzącej przez frontowe drzwi i zabierającej ciało mojego ojca, jak moje uszy wciąż dzwonią po usłyszeniu mojego krzyki matki, gdy weszła do łazienki i znalazła ojca, jak przez ostatnie sześć miesięcy czułem się, jakbym mieszkał w domu nawiedzonym przez wspomnienia
Ale kiedyś? W tym domu było tyle życia; żywotność praktycznie odbiła się od ścian i można było poczuć to w powietrzu, gdy tylko wszedłeś do środka. Było nasze stare miejsce parkingowe, strome schody i wzgórze, które wraz z siostrą staczaliśmy. Był salon, w którym mój ojciec lubił oglądać telewizję w nocy, dopóki nie zasnął. Była kuchnia, w której moja mama robiła pranie, spędzając godziny skulone nad zgniłą zieloną pralką. Był też pokój, który dzieliłem z moją siostrą, wraz z szafą pełną zabawek i wypchanych zwierząt, które wylewały się z szafy i wyglądały spod naszych łóżek.
Dzięki uprzejmości Melissy Blake
Nie można zaprzeczyć, że te ściany kiedyś były domem. Właściwie tak długo, jak pamiętam. W końcu, mieszkając tam, odkąd miałem zaledwie cztery lata, był to jedyny dom, jaki kiedykolwiek znałem. Wiele mnie to przepuściło. Dosłownie i w przenośni „dorastałem” tam, od dni spędzonych na rehabilitacji po operacjach do godzin spędzonych przy stole w kuchni, próbujących zrozumieć moją pracę domową z chemii w szkole średniej.
Kiedy tak wiele lat później wyjrzałem przez okno autobusu, zacząłem widzieć, jak moje życie płynie na moich oczach - dosłownie iw przenośni. Tyle, że to nie było moje życie. Przynajmniej nie moje życie. To mieszkanie reprezentowało moją przeszłość; Teraz widziałem moje życie przez bardzo wąską soczewkę. Było to wcześniej - zanim u mojego ojca zdiagnozowano agresywnego raka zatok. Wcześniej przeszedł intensywną chemioterapię i radioterapię. Zanim moja mama znalazła go w wannie pewnego ranka, nawet miesiąc po zakończeniu leczenia.
Bolesne wspomnienia nie zawsze powodują ból. Przynoszą mi poczucie wdzięczności za niesamowite i pełne miłości dzieciństwo.
A potem nastąpiło późniejsze - moje życie w następstwie jego śmierci. To było „po”, z którym zmagałem się, gdy natychmiast poczułem, że guzek w moim gardle i puls przyspieszyły, gdy dzieciństwo wspomnień powróciło. Wszystko w naszym starym mieszkaniu było takie samo: szczegóły były tak żywe, a moim zdaniem wszystko było odtwarzane w pętli jak w kinie domowym. Część mnie chciała odwrócić wzrok. Większa część mnie chciała, aby ten film był odtwarzany na zawsze. Nasze mieszkanie mogło być małe, ale było w domu. Używamy słowa „dom”, aby oznaczać tak wiele różnych rzeczy, ale tak naprawdę, co to znaczy być w domu? Czy to miejsce? Pokój? Uczucie? Grupa ludzi? Obiekt?
Dzięki uprzejmości Melissy Blake
Moja rodzina przeprowadziła się do większego domu po śmierci ojca. W kuchni znajdują się wysokie okna wykuszowe, które filtrują poranne światło i rzucają promienne promienie na cały dom w nocy. To wspaniały dom. Ale to nie jest dom i na pewno nie tak wyobrażałem sobie życie. Ponieważ prawdziwy „dom” to coś więcej niż fundament, ściany i wykładziny. Dom to wspomnienia, ludzie i zbudowana tam miłość. Mój dom z dzieciństwa nie był tylko miejscem, w którym dorastałem. Było to również miejsce, w którym wyrosłem na osobę, którą się stałbym - osobę, którą dzisiaj jestem.
Przez lata tak mocno walczyłem z zmiany, które przyniosła śmierć mojego ojca do mojego życia. Desperacko chciałem, żeby wszystko pozostało takie samo, ale teraz, 14 lat później, w końcu zaczynam rozumieć, jak nierealne jest to życzenie. Życiowe zmiany. Mój świat - i mój dom - jest teraz inny, ale inne życie nie musi oznaczać złego życia. A te wspomnienia nie zawsze powodują ból. Przynoszą mi pociechę i wdzięczność za niesamowite i pełne miłości dzieciństwo, które miałem.
Moja mama, w całej swojej nieskończonej mądrości, ciężko pracowała, aby przyjąć nową normę w swoim życiu. Nad tym też pracuję w tych dniach. Nowa normalność. Nowe życie - nie pozostawiając tych wspaniałych wspomnień, ale niosąc je ze sobą. I, oczywiście, nosząc ze sobą ojca. W domu z dzieciństwa czuję to w kościach i z każdym uderzeniem serca. Gdziekolwiek zabiera mnie „dom”.