Redaktorzy Country Living wybierają każdy opisywany produkt. Jeśli kupisz za pomocą linku, możemy otrzymać prowizję. Więcej o nas
Moja 6-letnia córka (którą będę odtąd z miłością określać jako „nr 1”) niedawno zaczęła przygotowywać swoje prośby za pomocą taktownego zdania: „Wiem, że prawdopodobnie powiesz„ nie… ” Nie jestem pewien, dlaczego naprawdę zajęło mi to kilka miesięcy, ale pewnego dnia stałem w kuchni, odrzucając jej prośbę o gumę po raz 8 milionowy, kiedy mnie to uderzyło: odmawiam moim dzieciom los.
Nie sądzę, żeby było coś nie tak z „nie”. Tak naprawdę to mi się podoba. Wyznacza granice, miejmy nadzieję, że umożliwia im samodzielne użycie tego słowa, i jest to jedna sylaba odpowiedzi na ich najbardziej denerwujące pytania. Ale zaczęło mi się wydawać, że moje dzieci postrzegają mnie jako najwyższą naysayer, jedyną rzecz, która stoi między nimi i dobrą zabawą.
I jeszcze jedno: od 15 lat wykonuję długą formę improwizacji w Upright Citizens Brigade Theatre. Byłem członkiem zespołów domowych, zespołów weekendowych, firmy turystycznej, kadry nauczycielskiej w szkole. Pierwszą rzeczą, której uczymy każdego ucznia, jest to: „tak, i”, co oznacza, że akceptujesz cokolwiek twój partner sceny mówi jako prawdę (w przeciwieństwie do negowania jej) i wykorzystuj informacje, które oni obecny. Zgoda jest w sercu długofalowej improwizacji. Uwielbiam magię i czystą zabawę, która wyrasta z dwóch wykonawców, którzy mówią sobie tak w scenie. Może powiedzenie „tak” może mieć taki sam efekt w przypadku moich dzieci.
Tak więc wymyśliłem eksperyment: tydzień na powiedzenie „tak” na wszystko, o co moje dzieci prosiły (w granicach rozsądku). Oczywiście ustanowiłem pewne podstawowe zasady, o których istnieniu tylko ja wiedziałem - ponieważ mieszkam zbyt blisko Disneylandu i w piekle nie było mowy, żebym jechał z Los Angeles do Anaheim w środku letniej fali upałów, eksperymentujcie cholernie.
Zasady
- Mogę powiedzieć nie - jeśli chcę - powtarzać prośby po trzecim pytaniu. (Ma to na celu uratowanie mnie i mojego portfela przed pójściem na kolację przez siedem nocy z rzędu i uniemożliwić im oglądanie telewizji przez osiem godzin dziennie.)
- Żadnych szalonych wycieczek do odległych miejsc. (Przepraszamy, nie ma Disneylandu, Legolandu ani wycieczek do San Francisco).
- Brak zakupów powyżej 20 USD, maksymalny tygodniowy limit zakupów wynosi 50 USD (w przeciwnym razie będę pływać w fidget spinnerach).
- Nic, co nie zaszkodzi nam ani innym ludziom (duh).
- Zastrzegam sobie prawo do zastąpienia wszelkich wątpliwych wniosków, ale dołożę wszelkich starań, aby powiedzieć „tak” wszystkim.
Wysłałem tę listę do mojego redaktora w przeddzień tego przełomowego eksperymentu i załączyłem zdjęcie moich dzieci oglądających telewizję w ciągu tygodnia. Staramy się ograniczać czas telewizji naszych dzieci do weekendów i głównie oszczędzamy iPady na podróże. (Czy mam dobry powód dla tej filozofii rodzicielskiej, poza tym, że „Czytałem ten sam artykuł, w którym napisałeś, że ekrany są złe, ale to miłe, gdy moje dzieci oglądają telewizję, bo mam przerwę”? Nie. Nie nie.)
Byłem świetny start! Mógłbym to zrobić!
Dzień 1 - środa
Zacząłem tydzień Tygodnia Tak, ale od razu zrozumiałem, że mój domyślny zwyczaj odmawiania był głęboko zakorzeniony w moim umyśle. To nie był tylko odruch, to był nałóg. Chciałem „nie” wszystkiego w zasięgu wzroku. Po obozie podniosłem Kid # 1, a ona poprosiła przyjaciela z pobliską ciężarówką z lodami. Zacząłem „nie” bez zastanowienia - nie miałem ochoty siedzieć w pełnym słońcu, gdy moje dziecko wpadło w szał. Ale potem przypomniałem sobie, że przez tydzień zgodziłem się powiedzieć „tak” i zgodziłem się. Poszliśmy zjeść jedną z tych gigantycznych mrożonych lodów z gumowymi kulkami na spodzie papierowego stożka.
Po tym, jak odjechaliśmy, by odebrać 4-letnią siostrę (# 2) w jej obozie, nr 1 słodko podziękował mi za pozwolenie jej dostać lody. Byłem wzruszony jej sentymentem, ale także nieco przerażony sobą: dlaczego tak szybko odmawiam im rzeczy tak małych jak lody? (Zastanawiasz się, jak udało mi się dać lody jednemu dziecku, a drugiemu? # 2 ma popsicle w domu.)
Musieli wyczuć, że coś się dzieje, bo gdy tylko weszliśmy do naszego domu, zapytali, czy mogą oglądać telewizję. „Tak”, powiedziałem i poszedłem bez przerwy gotować obiad, gdy Truskawkowe Ciastko wyśmiewało się na temat „dużego jagodowego problemu” w oddali, moje dzieci zauroczyły się. Ale udało mi się ograniczyć je do dwóch odcinków, a oni wyłączyli telewizor bez narzekań.
Może to będzie łatwe?
Dzień 2 - czwartek
Rano, gdy szykowaliśmy się do wyjścia, # 1 poprosił o pozostawienie naszemu psu małej miski z wodą w jej skrzyni. Natychmiast mówię „nie”, nie zastanawiając się, ponieważ odejdę tylko na godzinę, mamy centralne powietrze i byliśmy już pięć minut za opóźnieniem. (Uwaga: często coś tak prostego jak napełnienie miski wodą może być zdradzieckim ćwiczeniem, gdy jesteś 6-latek z ciągle rozwijającymi się umiejętnościami motorycznymi.) Ale potem przypomniałem sobie zasady i zmieniłem odpowiedź na tak.
Pamiętaj, że odmawiałem uważnemu gestowi, który pomógł zwierzęciu. To wywołało dla mnie ważne pytania: czy jestem prawdopodobnie okropną osobą? Kim jestem, aby odmówić moim dzieciom możliwości pomocy zwierzęciu?
Po szkole poprosili o więcej lodów i telewizji. Namówiłem ich na Otter Pops (mamy kilka w zamrażarce) i pozwoliłem im się wyskoczyć Paw Patrol. Po raz kolejny podobało mi się, jak miło jest robić rzeczy, gdy są w transie telewizyjnego zombie na kanapie.
Dzień 3 - piątek
Wysadziliśmy numer 1 w obozie, a następnie numer 2 i pojechałem, aby zostawić psa na psiej opiece przed udaniem się do jej obozu. Tam poprosiła o mennicę z małego słoika z cukierkami. Znowu jest to coś, co zawsze od razu upominam „nie”, ponieważ martwię się o to, że się zadławią i staram się powstrzymać ich przed nadmiernym podrażnieniem (i ubytkiem). Ale tym razem pozwoliłem jej złapać dwa. W drodze do obozu poprosiła o opuszczenie okna. Kolejną rzecz, którą szybko zaprzeczam, jest taka 90 stopni tutaj o każdej porze dnia i ciepłe letnie powietrze to najmniej orzeźwiająca rzecz wyobrażalny. Ale ustąpiłem, wpuściłem gorące powietrze i podkręciłem jej żądaną stację radiową Kidz Bop, oczyszczoną piosenkę Justina Biebera, służącą jako ścieżka dźwiękowa dla naszej jazdy.
Tego popołudnia pozwoliłem im obić więcej mięt z miski dla pieszych. W drodze do domu minęliśmy ciężarówkę, która regularnie parkuje w naszym sąsiedztwie. Dam ci jedną wskazówkę, co zrobiliśmy po obiedzie.
Oto punkt kulminacyjny całego tygodnia cudownego bingowania lodów przez moje dzieci: Byłem w trakcie programu Whole30 - który jest jedna z tych kiepskich decyzji, które podejmujemy jako dorośli - kiedy dobrowolnie postanowiłam nie spożywać cukru, glutenu, roślin strączkowych, nabiału ani alkoholu miesiąc. Tej nocy musiałem patrzeć, jak moje córki walą dwa topiące się szyszki miękkiego serwowania, nawet nie polizając.
Dzień 4 - sobota
Jest środek tygodnia, a my rozpoczęliśmy cykl telewizji i lodów. Najwyraźniej to wszystko, czego pragną moje dzieci, i jestem zszokowany, jak często wcześniej odmawiałem.
Tego ranka wpadliśmy na wyprzedaż stoczni przyjaciela. Błagali o kupno niektórych używanych zabawek, a ja powiedziałem „tak”, ponieważ musiałem, mimo że są zepsute i mają już za dużo zabawek. Teraz mieszkam z wypchaną poduszką Kooky Cookie Shopkins i lalką gąsienicową, która zapala się i gra muzykę i jest zdecydowanie przeznaczona dla niemowląt. Nie mam dziecka
W tym tygodniu też miesiączkowałem i jak nakręcona reklama Motrina, byłem zrzędliwy, wzdęty i nieszczęśliwy. Poprosili, aby przejść do pobliskiego parku i jeździć karuzelą i pociągiem dla dzieci, a ponieważ ja nie mogłem powiedzieć nie, zrobiłem następną najlepszą rzecz i wręczyłem je mężowi, gdy zemdlałem sofa.
Przed snem # 2 poprosił o pójście na plażę. Więc…
Dzień 5 - niedziela
Poszliśmy na plażę!
Teraz to nie tak, że jestem przeciwny wycieczkom na plażę - mieszkamy w L.A. i naprawdę powinniśmy próbować jeździć częściej niż my (co wstyd mi przyznać, że to dwa razy w roku). Ale to jest rodzaj prośby, którą lubię nieco zepchnąć, abyśmy mieli czas na przygotowanie przekąsek, przyborów plażowych i zmianę terminu naszej Zajęcia w niedzielę rano (zajęcia z gimnastyki) i trochę badań, aby znaleźć plażę, która będzie miała duży parking w środku lato. Ale wszystkie moje analne uparte pragnienia planowania i kontroli zostały odrzucone przez okno i wyszliśmy.
Okazał się dniem bezstresowym i bawiliśmy się szukając szkła morskiego i ścigając się z falami. Powiedziałem „tak” do budowania zamków z piasku i w ten sposób chodziłem tam iz powrotem między oceanem a naszym imperium zamków z piasku, aby wypełnić nasze wiadro wodą około 800 razy.
Tej nocy wszyscy dobrze spaliśmy.
Dzień 6 - poniedziałek
Rano, po zabraniu # 1 do jej obozu, # 2 zapytał, czy możemy pójść do restauracji na obiad. Zgodziłem się, a ona poprosiła mnie, abym trochę się z nią pobawił. Spóźniliśmy się już na jej obóz i miałem dużo pracy, ale nie było „nie” dozwolone. Usiedliśmy więc na podłodze i bawiliśmy się jej figurkami przez 10 minut. Świetnie się bawiliśmy, a mroczny, gryzący głos w mojej głowie zastanawiał się, ile takich okazji przegapiłem, bo się spieszyłem.
Kiedy tego popołudnia odebrałem numer 1, poprosiła o lody (tak, jeszcze raz), więc uzgodniliśmy lody w restauracji na kolację. Zjadła gigantyczny koktajl mleczny, jedząc, a # 2 pożarł lody po posiłku z serem mac n. Byli uprzejmi i łatwi przez cały obiad. Zastanawiałem się: może powiedzenie „tak” tym drobnym prośbom sprawia, że jest im przyjemniej przebywać?
Podczas jazdy samochodem do domu nr 2 zapytałem, czy możemy oglądać telewizję, a kiedy odpowiedziałem „tak”, podziękowała mi za to, że pozwolili im oglądać tyle telewizji w tym tygodniu. Były na mnie!
Dzień 7 - wtorek
Po zebraniu ich z odpowiednich obozów stało się jasne, że moje dzieci przeżywały swoje najbardziej zrzędliwe życie. I nie byli sami - byłam zmęczona, łatwo sfrustrowana i strzelałam o wiele bardziej niż zwykle. Poprosili o oglądanie telewizji (duh). Po siedmiu dniach stałem się zawodowcem w mówieniu tak, więc oczywiście daję im zielone światło. Ale potem pokłócili się przez całą drogę do domu, a ich krzyki sięgały poziomu gorączki, gdy weszliśmy do domu. Zwolniłem przywilej wykonawczy mojej mamy i odebrałem jej prawa do telewizji. Moim zmartwieniem dla eksperymentu było to, że pozwolenie im na oglądanie tak dużej ilości telewizji zamieniłoby ich w małe dziury w kształcie litery A, i to był pierwszy moment, kiedy martwiłem się, że mógłbym mieć rację.
Lekcje
I tak po prostu eksperyment się skończył. Kiedy poprosili o oglądanie telewizji w dniu, który był technicznie w dniu 8, odpowiedziałem „tak”, ale zezwoliłem tylko na jeden odcinek. Martwiłem się, że pomyliłbym je, gdybym szybko uciekł się do moich nieszablonowych sposobów. Ale jest też coś takiego: naprawdę lubię gotować obiady, sprzątać i wykonywać trochę pracy, gdy są błogo milczący. Okazuje się, że przyzwyczaiłem się do życia z większą ilością tak.
W dniach od zakończenia mojego eksperymentu zauważyłem, że mówię tak wielu innym rzeczom. W większości przypadków telewizor znów jest zablokowany, chociaż pozwalam im od czasu do czasu oglądać go po szkole, ponieważ - bądźmy szczerzy - lubię mieć dla siebie chwilę spokoju. (Czy to się liczy jako „samoopieka”?) A jeśli chodzi o popsicles, gumę i rozebrane okna w upalne letnie upały? Jasne, czemu nie. Zdałem sobie sprawę, że te rzeczy są o wiele mniej ważne niż myślałem. Podczas mojego tygodnia tak dzieci nigdy nie prosiły o robienie czegoś ekstrawaganckiego lub absurdalnego. Okazuje się, że ich potrzeby nie są aż tak ekstremalne - chcą tylko przeżuć gumę, którą schowałem w uchwycie na kubek samochodu i słuchać Kidz Bop zamiast NPR. Prócz telewizji i zabawnych słodkich rzeczy ich prośby ujawniły chęć pomocy, zabawy, bycia widzianym, bycia niezależnym i odpowiedzialnym. Powiedzenie „tak” pozwoliło im wyrosnąć na siebie, pomogło mi rozjaśnić i zrelaksować się jako rodzic, a także zaoferowało nam nowe możliwości połączenia, zabawy i więzi. Jasne, że naszym obowiązkiem jako rodziców jest ustalanie granic, odmawianie i bycie „złym facetem”. Ale mówienie tak moim dzieciom i doświadczanie ich entuzjazmu, które się z tym wiązało, było naprawdę cholernie dobre. Więc podaj popsicles i podkręć Psi patrol - Mówię tak na tak. (Tylko nie proś mnie, żebym pojechał do Disneylandu.)
Kate Spencer jest autorką nadchodzącego Klub Dead Moms.
Od:Cosmopolitan US