Redaktorzy Country Living wybierają każdy opisywany produkt. Jeśli kupisz za pomocą linku, możemy otrzymać prowizję. Więcej o nas
To były nasze drugie Święta Bożego Narodzenia po ślubie i zastanawialiśmy się nad pomysłem przeprowadzki do Europy. Kiedy nasz przyjaciel skrzypiec, Klaus, który mieszkał w Niemczech, zaprosił nas i siostrę Kelly, Johnnę, do przyjdź spędzić wakacje z nim i jego rodziną, to była świetna okazja i zabawa przygoda.
Nie mieliśmy dużo pieniędzy, ale mama Kelly zaproponowała, że przyjedzie, aby pomóc nam kupić bilety na samolot dla wszystkich trzech osób jako prezenty świąteczne. Ma tylko dwie córki, więc dawała nam pieniądze, żeby wiedzieć, co oznacza, że nie będzie miała przy sobie dzieci podczas wakacji. To był ogromny prezent, ale ona taka jest - zawsze myśli o tym, co byłoby dla nas niesamowitym doświadczeniem.
Tak więc, z pomocą mamy Kelly, polecieliśmy do Holandii, pojechaliśmy na kilka dni do Paryża, a następnie pojechaliśmy do Hamburga w Niemczech, aby spędzić Boże Narodzenie z Klausem i jego rodzicami. Przez całą podróż byliśmy oszczędni i znaleźliśmy sposoby, aby to zadziałało, pozostając z rodziną Klausa i przyjaciele, jadący starym samochodem do transportu i zdobywający składniki na posiłki w sklepie spożywczym sklepy.
Clint Harp
Święta Bożego Narodzenia w tym niemieckim mieście były naprawdę jednym z najbardziej magicznych, jakie kiedykolwiek doświadczyliśmy. Wszędzie był śnieg, wszystko okrywało. Nawet to było dla nas tak zaskakujące, Południowcy - mamy szczęście, jeśli trochę tu pada śnieg. Pewnego dnia wybraliśmy się na spacer po lesie i wszystko było tak zimne, że mogliśmy przejść przez to gigantyczne jezioro zamarznięte.
Clint Harp
Nie mówiliśmy w tym języku, więc było bardzo mało osób, z którymi naprawdę moglibyśmy porozmawiać. Clint uczył się niemieckiego w liceum, ale pamiętał tylko drobiazgi. Mama Klausa wzięła lekcje angielskiego, więc spróbowała z nami porozmawiać i była taka słodka. Każdego ranka pytała nas „Dobry sen?” Teraz nasze dzieci znają tę historię i do dziś pożyczamy jej cytat.
Rodzice Klausa robili nam śniadanie - domowy chleb i dżem podawane na małych prostokątnych drewnianych płytach na talerze. Clint to uwielbiał. Dla niego było to tak inspirujące, ponieważ jest to coś, co kocha. Nadal mówi, że chciałby wziąć każdy talerz w naszym domu i zastąpić go drewnianym.
Clint Harp
Gdy chodziło o ich świąteczne tradycje, byliśmy na przejażdżce. Cała rodzina mieszkała w wiosce, więc po prostu zrobiliśmy wszystko, co robili. W Wigilię Bożego Narodzenia poszliśmy na nabożeństwo. Klaus zabrał nas do małego kamiennego kościoła pośrodku wsi. Weszliśmy do środka i nie było prądu ani ciepła, więc zamarzliśmy. Ale przed słabo oświetlonym kościołem stała choinka oświetlona rzeczywistymi świecami wiszącymi na kończynach zamiast lampek choinkowych. Nigdy tego nie zapomnę. Oczywiście w naszych głowach myśleliśmy o „zagrożeniu pożarowym!”, Ale to było magiczne. Siedzieliśmy w tym kościele i śpiewaliśmy kolędy. Teksty były w języku niemieckim, ale były to piosenki takie jak „Silent Night”, które rozpoznaliśmy po melodii.
Clint Harp
Następnego ranka, kiedy się obudziliśmy, w domu nie było choinki ani prezentów. Ale mieliśmy ten wspaniały brunch, podczas którego cała rodzina siedziała przy stole i zjadła pyszne jedzenie i otworzyła świąteczne poppersy -pociągniesz za sznurek, a on otworzy się—Pełnione czekoladkami. Potem wskoczyliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu innego członka rodziny, gdzie mieliśmy kolejny niesamowity posiłek i więcej czekolady.
Naprawdę nie chodziło o prezenty: prezent, który wszyscy sobie dali, to bycie razem, picie gorącej czekolady i jedzenie pysznych potraw. To nie tak, że nasze dzieciństwa z Bożego Narodzenia nie były o byciu razem - byli - ale ogromny nacisk położono również na prezenty. Uwielbiamy prezenty, które mogą być świetną rzeczą, szczególnie z dziećmi, ale te Święta były zdecydowanie inne i pomogło nam zrozumieć, że chodziło o to, aby być z bliskimi i cieszyć się dzień.
Clint Harp
Nie mieszkamy w mieście, w którym jest cała nasza rodzina, podobnie jak rodzice Klausa - nasza jest rozproszona po całym świecie, co może być trudne. Jednak jeśli jesteśmy tutaj w Waco na Boże Narodzenie, nawet jeśli tylko my, dzieci i mama Kelly, które tu mieszkamy, nadal robimy duży posiłek i siadamy. Oczywiście w przypadku małych dzieci gotowanie może być szalone, a siadanie nie jest ich ulubioną częścią. Ale nadal to robimy i wiemy, że będą pamiętać, gdy będą starsi.
To była nasza pierwsza wielka wspólna podróż jako para i takie wyjątkowe doświadczenie, na które zaczęły być nasze oczy jak duży jest świat i ilu różnych ludzi tam jest - i jak wszyscy jesteśmy tego rodzaju podobnie. Mówimy tylko w różnych językach. To była ogromna część procesu pomagania nam poszerzać nasze spojrzenie na świat.
Ten esej jest częścią serii „Moje ulubione święta, ”z opowiadaniami o ukochanych wakacyjnych wspomnieniach i tradycjach autorów gości specjalnych. Aby przeczytać pozostałe, przejdź tutaj.