Artyści z Arizony tworzą niestandardowe ławki dla dobrych sąsiadów - artyści honorują dobrych sąsiadów kolorowymi ławkami

  • Jan 05, 2020

Redaktorzy Country Living wybierają każdy opisywany produkt. Jeśli kupisz za pomocą linku, możemy otrzymać prowizję. Więcej o nas

Sąsiedzi: kiedy są dobrzy, możesz ich wcale nie zauważyć - lub kiedy podlewali trawnik lub wrzucili do kosza na śmieci - w ogóle. Kiedy są źli, na pewno ich zauważasz - i ich głośną muzykę oraz ich psa, który używa ynasz podwórko jako łazienka.

Właśnie dlatego organizacje NeighborWorks i Krata rozpoczął inicjatywę Good Neighbors Initiative w Arizonie - aby dać tym nieznanym bohaterom zasłużone uznanie. Organizatorzy projektu zatrudnili 12 artystów z metropolii Phoenix do dekoracji i projektowania 12 ławek dla zasłużonych sąsiadów. Zachęcano mieszkańców okolicy mianować dobroczyńcy, aby otrzymać jedno z niestandardowych miejsc.

Ławki były jak „taki wspaniały symbol społeczności, miejsce do siedzenia na werandzie i wizyty u sąsiadów”, powiedziała Patricia Garcia Duarte, prezes i dyrektor generalny Trellis Republika Arizony.

Jedna z artystów, Lisa Ferris-Terzich, której ławka przedstawiająca dwóch małych chłopców jedzących lody poszła do lodziarni Papa Eda w centrum Glendale, była przedmiotem ostatniego profilu

instagram viewer
Republika Arizony.

Gazeta rozmawiała z Ferris-Terzich o jej procesie twórczym i dlaczego zdecydowała się przedstawić dwóch małych chłopców jedzących lody na swojej ławce.

Początkowo była zaskoczona pomysłami. Następnie, wiedząc, że ławka musi przekazać przesłanie celebrujące społeczność, zaczęła myśleć o swoim dzieciństwie w latach 60. i 70., a to, co znaczyło dla niej „dobre sąsiedztwo”.

„Myślę, że w tamtych czasach było o wiele więcej społeczności” - powiedział Ferris-Terzich dla gazety.

W latach swojej młodości dzieci bawiły się na zewnątrz, biegając przez zraszacze, aby się ochłodzić, a ich rodzice siedzieli na krzesłach i ławkach na werandzie. Pamiętała, że ​​była jedna rzecz, która zawsze łączyła sąsiadów.

„Usłyszycie ciężarówkę z lodami i wszyscy zaczną biec” - powiedziała. „Pamiętam, jak tam siedziałem i jadłem lody. To były po prostu szczęśliwe dzieci i szczęśliwi rodzice ”.

Koncepcja lodów okazała się przypadkowa. Ławka ostatecznie trafiła do Lindy Moran-Whittley, emeryta, który poprowadził lodziarnię z byłego garażu. Bujny ogród w sklepie był popularnym miejscem spotkań rodzin, a Moran-Whittley był niestrudzonym wolontariuszem, który zbierał fundusze na lokalne schronisko dla zwierząt.

Obecnie dzieło Ferrisa-Terzicha nie ukrywa się na czyimś podwórku, jak się kiedyś obawiał artysta, jest w Papie Ed's Ice Cream shop (nazwany na cześć zmarłego męża właściciela), gotowe miejsce dla sąsiadów, którzy zbierają się, by dzielić się potem leczyć.

[przez Republika Arizony]