Czego nauczyłem się, widząc mój dom prawie zniszczony przez powódź

  • Jan 06, 2020
click fraud protection

Redaktorzy Country Living wybierają każdy opisywany produkt. Jeśli kupisz za pomocą linku, możemy otrzymać prowizję. Więcej o nas

„Gdy dom zostanie zniszczony przez klęskę żywiołową, zdajesz sobie sprawę, co jest ważne”.

Przez całe popołudnie obserwowaliśmy wzrost wody. Nasz staw, zwykle kilka centymetrów niższy od doku za naszym domem, teraz zakrywał dok i woda płynęła po podwórku.

To był 2010 rok. Mój mąż i małżeństwo byli w sumie dwa miesiące. Drzemał, kiedy zadzwonił mój sąsiad i powiedział, że wyjeżdżają, bo nasze domy miały się zalać. Powiedziałem sobie, że reagują przesadnie, ale co kilka minut nerwowo chodziłem do okna, żeby sprawdzić.

Kiedy katastrofa jest o kilka godzin od uderzenia w twój dom, nie ma sposobu, aby wiedzieć. Gdybyś wiedział, co byś zrobił? Spakowałeś wszystko, co masz do samochodu? Czy wynająć ruchomą furgonetkę? Ja osobiście odmawiałem nawet po tym, jak mój mąż wyszedł na zewnątrz, aby porozmawiać z sąsiadami.

„Musimy iść” - powiedział.

Spakowałem walizkę i zabrałem ją do samochodu. Moja sąsiadka ładowała obrazy do swojego samochodu.

instagram viewer

"Co się dzieje?" Zapytałam.

„Rozmawiałem z oficerem” - powiedziała, wskazując na policjanta, który rozmawiał z kimś po drugiej stronie ulicy. „Powiedział, że my Wola zdobądź wodę w tych domach i musimy się ewakuować. ”

W tym momencie powinienem był w to uwierzyć, ale twój umysł nie chce tam iść. Spędzasz lata płacąc za dom i polegasz na nim, aby nie napełniać się wodą powodziową. Nawet po tym, jak wzięliśmy kilka niezbędnych rzeczy i wyszliśmy do domu moich rodziców, nie mogłem zrozumieć, co się dzieje. Kiedy przyjechaliśmy, mama zadzwoniła do najlepszego przyjaciela mojej ciotki, który ściśle współpracował z FEMA. Wyjaśniłem sytuację i zapytałem ją, co by się stało, gdyby nasz dom zalał.

„Czy masz ubezpieczenie powodziowe?” zapytała.

„Nie jesteśmy w strefie powodziowej” - powiedziałem.

Nadal nie jesteśmy. To było Powódź na 1000 lat. Tej nocy 18 cali wody wypełniło nasz dom, który znajdował się w podległej dzielnicy Opryland Hotelw Nashville, Tennessee. Woda cofnęła się dość szybko, ale kiedy wróciliśmy, główne wejście do podobszaru wciąż znajdowało się pod wodą.

wizerunek

Podział pod wodą.

Przez następne kilka miesięcy nasze życie było pełne chaosu. Najpierw musieliśmy usunąć wszystko z naszego domu, w tym połowę płyt kartonowo-gipsowych i całą podłogę. Większość naszych rzeczy została odebrana jako śmieci. Lokalne kościoły i organizacje religijne były tam od pierwszego dnia, pracując ramię w ramię ze wszystkimi, aby wydobyć rzeczy z domu i zapewnić żywność i wodę tym, którzy jej potrzebowali. Nigdy nie zapomnę ich życzliwości.

Rodzina, przyjaciele, współpracownicy i nieznajomi byli milsi, niż mogłem sobie wyobrazić. Dowiedziałem się sporo o moim bliźnim i to zmieniło moje spojrzenie na wszystko.

Odbudowaliśmy nasz dom przy pomocy pieniędzy z katastrofy dostarczonych przez FEMA i naszych własnych pieniędzy. Organizacje charytatywne niereligijne w ogóle nie były pomocne, co mnie zaskoczyło. Do dziś nie odmawiam większości organizacji charytatywnych. Zamiast tego uczestniczę w kampaniach GoFundMe lub przekazuję pieniądze komuś bezpośrednio. Zapewnia to nie tylko pieniądze, ale ma znacznie większy wpływ niż niewielka kwota, którą otrzymaliby z organizacji charytatywnej.

Dowiedziałem się również, że kiedy dom zostanie zniszczony w wyniku klęski żywiołowej, zdajesz sobie sprawę, co jest ważne. Nikt nie umarł Nikt nie zachorował. Nadal miałem wszystkich moich bliskich i miejsce na nocleg podczas odbudowy. Tego lata spędziliśmy na wieszaniu płyt kartonowo-gipsowych i kupowaniu nowych mebli. Dzięki hojności byłego teścia mojego męża nasze podłogi zostały przerobione na dekoracyjny beton. Byliśmy bardzo, bardzo szczęśliwi.

wizerunek

Mój mąż, Neil, zastępuje płytę kartonowo-gipsową po ustąpieniu powodzi.

W ubiegły weekend była pięciolecie powodzi. Jak na ironię był to weekend, kiedy w końcu przeprowadziliśmy się do nowego domu. Gdy przygotowujemy nasz stary dom do wejścia na rynek, czuję dziwne przywiązanie do budynku, który tak ciężko pracowaliśmy, aby go odbudować. Wydaje mi się, że ten dom zawsze będzie należał do nas, nawet długo po tym, jak mieszka tam ktoś inny.