Jak nauczyłem się przestać dbać o „idealne” Święta Bożego Narodzenia

  • Feb 05, 2020

Redaktorzy Country Living wybierają każdy opisywany produkt. Jeśli kupisz za pomocą linku, możemy otrzymać prowizję. Więcej o nas

Każdego roku mniej więcej o tej porze wspólnie z mężem mamy ten sam argument: prawdziwe czy sztuczne drzewo? On, zagorzały zwolennik tradycji, walczy o prawdziwe drzewo, którego ozdoby zdobią kolorowe światła i niedopasowane ozdoby. Ja, pragmatyczny i nieco leniwy gospodarz, walczę o sztuczne drzewo, przycięte białymi światłami i skoordynowanymi czerwonymi i srebrnymi ornamentami.

Mój mąż chce uczucie świąt - zadowolenie, oczekiwanie i tradycja. Ja natomiast chcę Popatrz świąt - elegancja, nostalgia i starannie zapakowany obraz szczęścia.

„Prawdziwe drzewo pachnie jak święta” - mówi.

„Ale pozostawia niechlujne sosnowe igły w całym pokoju rodzinnym” - odpieram.

„Prawdziwy jest tańszy”.

„Ale fałszywy to mniej pracy”.

„Zawsze tak robimy. Razem idziemy po drzewo. ”

I kończy się kłótnia.

Najbardziej obawiam się w tych wakacjach nadmiernie zawyżonych oczekiwań i presji, jaką wywieramy na siebie, aby wakacje wyglądały błyszcząco, nieskazitelnie, idealnie.

instagram viewer

Nasza czwórka wyrusza w piątek po Święcie Dziękczynienia, aby wybrać nasze prawdziwe drzewo - tak prawdziwe, jak drzewa, które są wycięte z pokoju dziecinnego na drodze. Mój mąż sznuruje światła. Odkurzam sosnowe igły i zastanawiam się, czy może w przyszłym roku wygram debatę na temat fałszywych drzew.

W zeszłym roku nasze drzewo przewróciło się nie mniej niż trzy razy, pozostawiając po sobie stos połamanych ozdób, gałęzi i igieł sosnowych. Kiedy stało się to po raz drugi w ciągu jednego popołudnia, mój najstarszy syn spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami i zapytał: „Co my? robić?"

Wszedłem do kuchni, złapałem telefon i zrobiłem zdjęcie. „Śmiejemy się i robimy zdjęcie” - powiedziałem.

Potem podniosłem drzewojeszcze raz!- i zawiesiliśmy ozdoby, które można uratować. Nawet nie zadałem sobie trudu, żeby naprawić światła, zamiast tego pozwoliłem im leżeć w przypadkowej plątaninie po jednej stronie drzewa. Zaśmiałam się, jak absurdalnie wyglądało nasze drzewo i śpiewałam każdą świąteczną piosenkę w radiu, odkładając ozdoby na drzewo. Coś się we mnie otworzyło wraz ze wszystkimi tymi połamanymi ornamentami i zdałem sobie sprawę, że najbardziej boję się wakacji, to nie drzewo ani obowiązki domowe.

Najbardziej obawiam się w tych świętach przesadnych oczekiwań i presji, jaką wywieramy na siebie, aby Święta Bożego Narodzenia wyglądały lśniąco, nieskazitelnie, idealnie.

Ponieważ prawda jest taka, że ​​święta rzadko odpowiadają oczekiwaniom, jakie sobie stawiamy. Dla niektórych z nas wakacje są naprawdę trudne. Wakacje mogą być ciężkie i pełne emocji, z których niektórych możemy nawet nie zrozumieć. I pomimo uśmiechniętych zdjęć, które publikujemy w mediach społecznościowych i błyszczących zdjęć przedstawiających sposób, w jaki mamy nadzieję, że będą wyglądały nasze wakacje, czasami jest ukryta i bolesna prawda. W rzeczywistościrok był pierwszym Bożym Narodzeniem od dziesięciolecia, który nie wymagał ode mnie spokojnego płaczu w łazience ani płaczu głośno w samochodzie lub płaczu dramatycznego, gdy ustawiam prezenty pod drzewem. Jasne, wakacje były dalekie od ideału, ale w ubiegłym roku jedyne łzy, które wylałem, były przytłaczające wdzięczność.

Ponieważ w pewnym momencie zdałem sobie sprawę z czegoś istotnego: Popatrz świąt zależy całkowicie od tego, co postanowimy zobaczyć, i uczucie wakacji zależy od pozwolenia sobie na zrobienie właśnie tego -czuć.

Święta pochodzą z całym wierzchowcemto wrażliwość, emocje, poszarpane blizny, otwarte rany i nierealne oczekiwania. I nie musimy udawać, że te uczucia nie istnieją; nie musimy tworzyć idealnego obrazu tego, jak powinny wyglądać święta.

Nie jestem pewien, kiedy doszedłem do tej realizacji. Mogło tak być, gdy wrzuciłem girlandę do śmieci, mamrocząc więcej niż kilka gniewnych przekleństw. To mogło być, gdy drzewo spadło na trzeci czas i śmiałem się, zanim przywiązałem go do ściany. A może właśnie wtedy, gdy w otoczeniu bałaganu, który zupełnie nie przypominał obrazu tego, jak powinny wyglądać święta, zdałem sobie sprawę, że mimo wszystko jestem zadowolony i szczęśliwy.

Więc chociaż mogę bać się nierealistycznych oczekiwań, wzniosłych ideałów i nieskazitelnych wizji wakacji, w tym roku skupiam się bardziej niż na tym, jak wszystko wygląda.

Nadal jednak walczę o sztuczne drzewo. Nie skończyłem czyszczenia igieł sosnowych w zeszłym roku i nie jestem pewien, ile jeszcze ozdób stać na utratę.

Skrzyżowane palce.

Christine OrganChristine Organ jest autorką „Otwartych pudełek: darów życia pełnego i połączonego życia”, które jest zbiorem esejów na temat paradoksów rodzicielstwa i pełni życia.