Redaktorzy Country Living wybierają każdy opisywany produkt. Jeśli kupisz za pomocą linku, możemy otrzymać prowizję. Więcej o nas
Droga do powrotu do zdrowia rozpoczęła się w mojej kuchni.
Moje małżeństwo zakończyło się w grudniu 2000 roku. Mój mąż zdradzał mnie - z kimś, kogo dobrze znałem - i po wielu miesiącach kłamstwa, płaczu, oszustwa i przekreślonych nadziei zdałem sobie sprawę, że to już koniec.
Byłem w bardzo złym stanie, jak można sobie wyobrazić.
Ale zdarzyły się również dwa wydarzenia - jak to miało miejsce w grudniu, przez wiele lat - które nieoczekiwanie pchnęły mnie w tym trudnym czasie.
Pierwszym z nich była impreza w Chanuce - którą organizowałem każdego roku i polegała na strzępieniu dziesiątek ziemniaków i smażeniu setek Ziemniak naleśniki (aka „latkes”).
Drugim był mój maraton świątecznej sesji pieczenia. Zamiast prezentów spędzałbym kilka tygodni w okresie świątecznym, wyrzucając wiele partii ciastek, chlebów herbacianych, szczekania i drobiazgów, aby dać je przyjaciołom, rodzinom, nauczycielom i trenerom.
Po tym, co właśnie się wydarzyło, wyraźnie miałem na myśli coś więcej niż to, jak zamierzałem upiec ciasto lub zorganizować przyjęcie. A ci, którzy byli mi bliscy, słusznie zakładali, że - i tak w tym roku - nastąpi „przejście” do tych tradycji.
Jednak około tygodnia po rozstaniu obudziłem się, zabrałem dzieci do szkoły i zacząłem piec ciasteczka maślane mojej babci. Byłem bardzo blisko mojej babci - nauczyła mnie pieczenia, a tak naprawdę wykorzystałem jej zmaltretowaną, ale ukochaną prasę do ciastek, aby zrobić te ciasteczka, zawsze rozpoczynając sezon pieczenia dzięki temu przepisowi.
Kiedy wyciągałam ciasto - i umieszczałam pojedynczy chip czekoladowy na środku każdego ciasteczka - przyszło mi do głowy, że teraz mam więcej wspólnego z babcią niż z zamiłowaniem do pieczenia.
Ona również była ofiarą cudzołożnego męża, który ją opuścił po ponad dekadzie małżeństwa. Nie radziła sobie wcale dobrze, rozpadała się pod wpływem stresu i wstydu rozwodowego, który wtedy panował. Minęły lata, zanim znów była cała i chociaż znałem ją tylko jako moją ciepłą, utalentowaną i kochającą babcię, słyszałem historie o jej przeszłości i wiedziałem, że ta całość była trudna do zdobycia.
Kiedy wyciągałem tacę za tacą z piekarnika - i upiekłem wszystkie smakołyki, które zawsze robiłem, pakując je w charakterystyczne brązowe papierowe torby - poczułem, że stawiam pierwsze kroki, które byłyby wieloma małymi, ale dużymi krokami w kierunku powrotu do pełni siebie.
I chociaż poszedłem wrócić do szkoły, założyć firmę, spotkać i poślubić wspaniałego mężczyznę i mieć z nim kolejne dziecko on - był to pierwszy krok do przygotowania pysznych gadżetów dla bliskich, który przesłał potężne przesłanie, że zamierzam być w porządku. Że mój mąż wiele mi zabrał, ale nigdy nie mógł zabrać mi siły, talentów ani pasji. Miałem wiele do zaoferowania i byłem otoczony przez tak wielu ludzi, którzy to rozpoznali i kochali za to.
Och - skończyło się też organizowaniem imprezy w Chanuce - i było niesamowicie.
Sheri Silver
Plus:
Dlaczego porzuciłem wszystko, żeby żyć na wsi?
50 najistotniejszych tajemnic kuchennych
46 wesołych i zabawnych projektów rzemieślniczych na wiosnę