Jak to jest poślubić rolnika

  • Jan 06, 2020
click fraud protection

Redaktorzy Country Living wybierają każdy opisywany produkt. Jeśli kupisz za pomocą linku, możemy otrzymać prowizję. Więcej o nas

wizerunek

Dzięki uprzejmości Alison Lange


Dorastając, ja nigdy Myślałem, że będę żoną rolnika. Jasne, spędzaliśmy czas na dworze, ale rolnictwo nigdy nie przyszło mi do głowy.

Jako dziecko kochałem swoje podmiejskie życie. Jeśli nie mogłem dorastać jako zawodowy narciarz wodny, to następną najlepszą rzeczą było życie w dużym mieście, w którym bym faktycznie to zrobił doświadczyć „życia”. Nawet kiedy spotkałem męża na studiach, lubiłem odwiedzać gospodarstwo jego rodziny - ale wtedy rzeczywistość nie zatonąła w.

Kiedy się umawialiśmy, mój ówczesny chłopak co weekend wracał do domu, aby pomóc na farmie swojej rodziny, ale zawsze zdawał się mieć czas na randki. Na początku lat dwudziestych rolnictwo nigdy nie przeszkadzało. Nawet jeśli nadal pomagał ojcu lub kupiliśmy własną farmę przy drodze, nie miałem pojęcia, ile czasu i wysiłku poświęcono na rolnictwo.

wizerunek

Dzięki uprzejmości Alison Lange

instagram viewer

Jak na ironię zaplanowaliśmy ślub w stylu „księżniczki i rolnika” w naszym małym rodzinnym mieście Michigan. Po ślubie przeprowadziliśmy się przez cały kraj do New Jersey, aby rozpocząć naszą karierę i rozpocząć życie. Kiedy się przeprowadziliśmy, wszystkie myśli o farmie pozostały w tyle.

Podczas gdy życie na wsi nie zawsze jest łatwe lub bezproblemowe, jest to wspaniały styl życia.

Jako nowożeńcy cieszyliśmy się życiem miasta. Jedliśmy w eleganckich restauracjach, oglądaliśmy pokazy na Broadwayu w Nowym Jorku i co weekend odwiedzaliśmy muzea. Uwielbiałem chodzić na siłownię, jechać pociągiem do miasta lub jechać w niedzielę nad ocean. Potem dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży.

Przeprowadzka do domu w Michigan wydawała się rozsądnym posunięciem. Firma mojego męża przeniosła go z powrotem i byliśmy podekscytowani bliskością rodziny. Po przeprowadzce rzuciłem pracę jako administrator emerytury, ale koszty utrzymania były więc znacznie tańsze w Michigan, że moja pensja nie została pominięta. Mój mąż zaczął pomagać na farmie swoich rodziców i pomyśleliśmy (i mój mąż mnie przekonał), że zakup własnej farmy był kolejnym krokiem do stworzenia stabilnej przyszłości dla naszej rodziny.

Rok po tym, jak wróciliśmy do Michigan, 42-akrowa farma po drugiej stronie ulicy od moich teściów została wykluczona. Po wielu dyskusjach (i łzach i kłótniach) kupiliśmy zaniedbany kawałek ziemi (wraz z na wpół spalonym gospodarstwem).

wizerunek

Dzięki uprzejmości Alison Lange

Chociaż nasze spłaty kredytu hipotecznego wynosiły ponad 10 000 USD rocznie i spodziewaliśmy się, że wydamy około 30 000 USD rocznie na nasiona, nawozy i inne wydatki mój mąż zapewnił mnie, że farma będzie w stanie zapłacić samo. Mogliśmy również pożyczyć sprzęt rolniczy moich teściów, a wielu sąsiadów i przyjaciół przyłączyło się, aby pomóc nam zburzyć dom wiejski.

Mój mąż nadal pracował jako inżynier w dzień, a rolnik w nocy iw weekendy - a przygotowanie farmy do sadzenia zajęło prawie rok. Oprócz rozbiórki domu, zakopano skały i gruz do odciągnięcia, staw do wypełnienia i brud do wyrównania.

Zaczęliśmy sadzić kukurydzę i soję na tym terenie. Zapłaciliśmy za większość kosztów produkcji nasion, nawozów i oprysków z naszych oszczędności, ale często było to trudne. Do tej pory uprawy były w stanie zapłacić za farmę, chociaż mieliśmy kilka przerażających lat.

Grożąc suszami, powodziami, chwastami i szkodami spowodowanymi przez owady, zawsze kupowaliśmy ubezpieczenie upraw i faktycznie musieliśmy z niego skorzystać po raz pierwszy w ubiegłym roku. Bez ubezpieczenia popadlibyśmy w długi, ale na szczęście w tym roku osiągnęliśmy niewielki zysk. Mimo to, biorąc pod uwagę czas spędzony w gospodarstwie (między sadzeniem, zbiorami i wykonywaniem „konserwacji zapobiegawczej” na maszynie), „zysk” jest pojęciem względnym. Na przykład mój mąż z łatwością spędza 20 godzin tygodniowo zimą i 40-60 godzin tygodniowo podczas sezonu sadzenia i zbiorów.

wizerunek

Dzięki uprzejmości Alison Lange

Jako nowa mama z własną karierą często byłem sfrustrowany i przytłoczony. Wyglądało na to, że mojego męża nigdy nie było w domu. Mieliśmy plany budowy domu na farmie za kilka lat, ale w międzyczasie mój mąż był ciągle w drodze. Często podróżował do pracy, a potem jeździł po mieście do farmy przy każdej okazji. Chociaż mieszkaliśmy zaledwie 15 minut od farmy, często wydawało się, że to świat z dala.

Rzeczywistość życia na farmie była nic tak jak się spodziewałem iz pewnością nie byłem księżniczką siedzącą na traktorze na naszym torcie weselnym. Podczas gdy większość „brudnej roboty” była wykonywana przez mężczyzn w naszej rodzinie, żony nadal odgrywały dużą rolę. Od załatwiania formalności i finansów gospodarstwa, po załatwianie spraw lub badanie nowych technik uprawy, rolnictwo jest działaniem polegającym na „ciągłym użytkowaniu ciągników” przez całą rodzinę i szybko poczułem się z siebie element.

Wieczorne randki również wyleciały przez okno, a ja często pozostawałem w domu (sam), czując się niewystarczającą, niewdzięczną żoną. Nie podobało mi się gospodarstwo, a my nawet walczyliśmy o moje zadania. Modliłem się o deszcz, aby mój mąż został w domu, ale deszczowe dni pozwoliły mu na pracę przy maszynach. Wieczory randkowe polegały na gotowaniu prostych posiłków, ładowaniu dzieci do samochodu i jeżdżeniu od gospodarstwa do gospodarstwa, aby dostarczyć kolację wszystkim, którzy pomagali sadzić lub zbierać pszenicę, soję lub kukurydzę.

Trudno też wytłumaczyć moim przyjaciołom i rodzinie, dlaczego znikamy o określonych porach roku. Tęsknimy za ślubami, gdy sadzimy fasolę. Tęsknimy za urodzinami, ponieważ łuskamy kukurydzę przez 20 godzin dziennie.

wizerunek

Dzięki uprzejmości Alison Lange

Po latach stresu związanego z naszym małżeństwem w końcu zrezygnowałem z pracy. Moje indywidualne cele kariery musiały pójść na marne. Nie byłem w stanie pracować przez długie godziny, których wymagała moja kariera, ponieważ potrzebowałem w domu, aby utrzymać rodzinę, podczas gdy mój mąż podróżował do pracy i pojechał na farmę. Nie wiedziałem wtedy, że po tej ofierze byłoby mi znacznie lepiej.

Jako mama pozostająca w domu mogłam zobaczyć mojego męża w dni, kiedy pracował z domu. Był w stanie spędzać czas z dziećmi pomiędzy rozmowami konferencyjnymi, a my nauczyliśmy się mieć „lunche na randki” zamiast wieczorów randkowych.

Mimo pewnych trudności zdałem sobie sprawę, że farma to wspaniałe środowisko do wychowywania dzieci. Uczą się etyki pracy, którą widzę i podziwiam u mojego męża. Doświadczają również społeczności farmerów z pierwszej ręki.

Jeśli chodzi o mojego męża, uwielbia rolnictwo i nie wyobraża sobie życia bez niego. Od chowu kurcząt po pomoc dziadkowi w belowaniu siana, nauczył się wartości ciężkiej pracy, zarabiania pieniędzy i szacunku dla innych.

Nasz syn uwielbia życie na farmie, a on wydaje prawie każdy weekendowa jazda z traktorem, koparkami i półciężarówkami z dziadkiem. Nawet nasza dwuletnia córka uwielbia chodzić na przejażdżki i oglądać traktory. Rolnictwo daje dzieciom okazję do zabawy na świeżym powietrzu i spędzania czasu na tworzeniu wspomnień z rodziną i społecznością.

Nauczyłem się także zwracać się do innych żon - takich jak moja teściowa i szwagierka - o wgląd i koleżeństwo. Ta mentalność grupowa pomogła mi poruszać się po niuansach życia na farmie (i mojej roli jako żony rolnika). Jestem silniejszy z tego powodu.

Rolnictwo może być czasochłonne, męczące i frustrujące (zwłaszcza gdy zmienia się pogoda), ale jest to sposób na życie - taki, który powoli zaczynam rozumieć i kochać. To firma rodzinna, którą pewnego dnia możemy przekazać naszym dzieciom. Nawet jeśli nie przejmą gospodarstwa, cieszę się, że mogę dać moim dzieciom szansę na wypracowanie silnej etyki pracy. Będą także mieli poczucie głębokiej społeczności, która wydaje się być obecna tylko na farmie.

Nauczą się współpracować jako zespół, a także nauczą się pielęgnować czas spędzany z rodziną i przyjaciółmi. Więc chociaż życie na wsi nie zawsze jest łatwe lub bezproblemowe, jest to wspaniały styl życia.