Dorastając, Jeff i Jill Murphy mieszkali po przeciwnych stronach jeziora Pulaski w małym miasteczku Buffalo w Minnesocie, na zachód od Twin Cities, ale dopiero gdy oboje byli młodzi i ponad 2000 mil dalej w San Diego, para została sobie przedstawiona przez wzajemne przyjaciele.
„Jako dzieci oboje cały czas jeździliśmy na nartach wodnych i nie wiem, jak udało nam się nie skrzyżować ścieżek” — wspomina Jill. Ta pamiętna pierwsza randka w Kalifornii i głęboko zakorzeniona miłość do jeziora ostatecznie sprowadziły parę z powrotem do punktu wyjścia. „Po studiach wiedzieliśmy, że chcemy wrócić nad Jezioro Pułaski, aby wychować nasze dzieci, i chcieliśmy być domem, do którego wszyscy przychodzą”.
Dziś, jakieś 35 lat później, puste gniazda osiedlają się w kolejnym etapie życia w nowo wybudowanym domku oddalonym o milę od ich poprzedniego domu rodzinnego. Wewnątrz i na zewnątrz „Camp Murph” ma na celu zarówno dostosowanie się do nowego etapu życia pary, jak i pozostanie miejscem, w którym wszyscy się gromadzą, w tym ich trzy dorosłe córki, Megan (22 l.), Sarah (20 l.) ognisko.
Projektant architektoniczny, Jeff (murphycodesign.com) położył dom na 50-metrowym urwisku nad wodą, z główną częścią dzienną na głównym poziomie i pokojami gościnnymi na dole. Rzeźbione belki, surowy kamień i ściany okien odzwierciedlają połączenie skandynawskiego dziedzictwa Jill i irlandzkich korzeni Jeffa. „Naprawdę skłaniamy się ku bardziej ludowym zabytkowym domom w Skandynawii – takim, które obejmują unikalne detale i rzemiosło, zwłaszcza w stolarce” – mówi. Ale chcieli również włączyć elementy spokojnych domów nad jeziorem w Minnesocie, takie jak odzyskane drewniane podłogi wydobyte ze stodół i z małej osłoniętej werandy wysoko nad linią brzegową, która jest sercem dom. Córka Sarah opowiada: „Pierwszą rzeczą, jaką robię po powrocie do domu, jest wyjście na balkon na ganku i podziwianie jeziora. Uwielbiam to tutaj.